Roman był człowiekiem o szerokich zainteresowaniach. Jego młodzieńczą pasją była muzyka. Mało kto wie, że świetnie grał na fagocie. Służbę wojskową odbywał w Marynarce Wojennej, gdzie zdobył uprawnienia sternika morskiego. Do końca życia doskonale pływał, zadziwiając sprawnością znacznie młodszych od siebie.

Los sprawił, że swoje życie zawodowe związał z górnictwem i ratownictwem górniczym. Przez wiele lat był kierownikiem pogotowia w Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Jaworznie.

Turystyką zajmował się od lat 60-tych. Uzyskał uprawnienia Przewodnika Turystyki Górskiej PTTK na wszystkie pasma górskie w naszym kraju. Był przewodnikiem beskidzkim, jurajskim i terenowym na województwo śląskie. Jako jeden z niewielu Przodowników Turystyki Górskiej PTTK z uprawnieniami na Tatry, otrzymał od Dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego bezterminową licencję na prowadzenie grup wycieczkowych po terenie TPN.

Organizował i prowadził wiele wypraw po górach Polski, Słowacji, Czech i Ukrainy (Czarnohora i Gorgany). Zorganizował też kilka wyjazdów pod hasłem „Dawne Kresy Rzeczpospolitej”. Wiele wycieczek odbywał z młodzieżą szkolną, prowadząc grupy jeszcze po ukończeniu 80-tego roku życia.

Roman Agdan był współzałożycielem i pierwszym prezesem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Jaworznie. Udzielał się również w innych organizacjach na terenie naszego miasta, takich jak Stowarzyszenie Katolickie i Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Francuskiej.

Ponad wszystko kochał górskie wędrówki i do ostatnich dni wędrował po górach.

Dzisiaj wędruje po Niebieskich Połoninach i na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

W imieniu miłośników turystyki PTTK Jaworzno

Stanisław Chwastek

 

„Wspomnienia młodej przewodniczki”


Czasami spotykamy w swoim życiu ludzi, którzy zmieniają je na zawsze. I tak właśnie na mojej drodze stanął Romek - przewodnik tatrzański...Człowiek - encyklopedia, Człowiek z pasją, kochający przyrodę, niezwykle kulturalny i co najważniejsze "zarażający" miłością do gór. Jak zaczynał mówić o górach, to można by go słuchać bez przerwy. A mówił bez przerwy....do "sitka" w autokarze przyklejał się już w okolicach Chrzanowa i mówił, mówił... aż do Zakopanego..i co najważniejsze nigdy nie nudził, nawet historia Nawoja z Morawicy herbu Topór, z jego ust, brzmiała jak opowieść z najlepszych seriali kryminalnych Netflixa - kto to słyszał wie, o czym mowa. Mając 12 lat i zdobywając swoje pierwsze szczyty pod opieką Romka, już wiedziałam, że chcę robić to co on...oprowadzać turystów po górach, pokazywać im powiązania między przyrodą i człowiekiem, uczyć szacunku do środowiska...chciałabym móc jeszcze raz z nim powędrować, gdziekolwiek i posłuchać jego opowieści, ale jeszcze przecież się spotkamy...gdzieś na szlaku...do zobaczenia Romku.

Karolina